Brak Ovarian Cancer Units oraz brak dostępu do nowych leków niezależnie od mutacji w genach BRCA1 i BRCA2 to główne przyczyny wysokiej śmiertelności wśród Polek chorujących na raka jajnika.
Raka jajnika diagnozuje się w Polsce u około 3,7 tysiąca kobiet. Niemal 2 tysiące umiera z powodu tego nowotworu. Uponad 70% pacjentek rak jajnika wykrywany jest w 3. i 4. stadium zaawansowania. Ze względu na późną diagnozę kluczowa dla wydłużenia przeżycia chorych z tym nowotworem jest dobra organizacja leczenia i dostęp do nowoczesnych opcji terapieutycznych.
„W krajach, gdzie system opieki zdrowotnej jest zorganizowany w sposób profesjonalny, wyniki leczenia raka jajnika są dużo lepsze niż w Polsce” – mówi prof. Mariusz Bidziński, konsultant krajowy w dziedzinie ginekologii onkologicznej.
W krajach, gdzie organizacja systemu opieki nad pacjentkami z rakiem jajnika jest dobra, szansę na pięcioletnie przeżycie ma nawet 70–75% chorych. W Polsce odsetek ten wynosi tylko 40%.
Kobiety ze zdiagnozowanym rakiem jajnika powinny trafiać na leczenie nie do przypadkowych placówek medycznych, lecz do Ovarian Cancer Units posiadających odpowiedni sprzęt i specjalistów przygotowanych do leczenia chorych na raka jajnika.
– Jest wiele przypadkowych miejsc, w których leczy się raka jajnika. Na przykład w województwie mazowieckim w roku 2020 leczenie raka jajnika prowadziło 27 szpitali. W większości leczono w nich pojedyncze przypadki w ciągu roku – tłumaczy prof. Bidziński. W tym województwie takich ośrodków powinno być najwięcej cztery, a w całym kraju nie więcej niż 30-35.
Kolejną zmianą, na którą czekają lekarze i chore z rakiem jajnika jest możliwość leczenia inhibitorami PARP wszystkich chorych, niezależnie od obecności mutacji w genach BRCA1 i BRCA2.
Prof. Paweł Blecharz zaznacza, że nowe leki są bardzo skuteczne w zapobieganiu nawrotom raka jajnika. Inhibitory PARP (m.in. olaparib) dają najlepsze efekty u pacjentek z rakiem jajnika i mutacjami w genach BRCA1 i BRCA2, jednak są w większym lub mniejszym stopniu skuteczne u wszystkich chorych z rakiem jajnika.
Obecnie olaparib jest w Polsce refundowany w drugiej i kolejnych liniach leczenia, jednak tylko w wysoko zróżnicowanym raku surowiczym pod warunkiem obecności mutacji w genach BRCA1, BRCA2 oraz po pozytywnej odpowiedzi na chemioterapię analogami platyny. Ponadto od maja olaparib może być stosowany również u chorych z mutacjami BRCA z nowo rozpoznanym rakiem jajnika, jeśli zareagowały na chemioterapię analogami platyny.
Problem w tym, że około 65-70% chorych z rakiem jajnika nie ma mutacji w tych genach.Pozostają one bez dostępu do inhibitorów PARP, które mogłyby znacznie wydłużyć remisję i przeżycie.
Tymczasem z badań klinicznych (PRIMA, NOVA) wynika, że inhibitor PARP niraparib przynosi korzyści wszystkim pacjentkom, niezależnie od statusu mutacji w genach BRCA i innych, w leczeniu podtrzymującym w I linii, jak i w II linii leczenia, wydłużając czas do nawrotu choroby.
– Postęp w leczeniu raka jajnika dokonuje się dzięki dostępowi do różnych terapii na różnych etapach leczenia. Mając pewne portfolio leków, my pacjentkę możemy prowadzić bardzo skutecznie nawet przez jej nawroty. W przypadku chorych bez mutacji dostęp do leków jest bardzo ograniczony – wymaga w niektórych przypadkach pisania indywidualnych wniosków, a w niektórych przypadkach w ogóle jest na razie niemożliwy – tłumaczy prof. Blecharz.
Jedynie około 30% Polek z zaawansowanym rakiem jajnika zostało poddanych badaniom genetycznym na obecność mutacji w genach BRCA, choć powinno być to podstawowe badanie w diagnostyce tego nowotworu. Smutny i zatrwaązjący fakt: pozostałe 70% kobiet nie ma szansy na leczenie inhibitorami PARP.
Źródło: Stowarzyszenie Dziennikarze dla Zdrowia, medonet.pl; Zdjęcia: Photographee.eu – stock.adobe.com