„The Lancet Diabetes & Endocrinology” opublikował pierwsze badanie nad poziomem hormonu stresu – kortyzolu – jako wskaźnikiem ciężkości przebiegu zakażenia COVID-19. „Chorzy na COVID-19, u których stwierdza się we krwi bardzo wysoki poziom hormonu stresu – kortyzolu, są bardziej narażeni na szybkie pogorszenie stanu zdrowia i śmierć” – wynika z pracy.
Badanie pod kierownictwem endokrynologa prof. Waljita Dhillo z Imperial College w Londynie objęło 535 pacjentów przyjętych między 9 marca a 22 kwietnia 2020 r. do trzech londyńskich szpitali (Charing Cross, Hammersmith oraz St Mary’s Hospital) z podejrzeniem COVID-19. U 403 chorych potwierdzono COVID-19. W okresie trwania badania zmarło prawie 27% osób z grupy badanej. W ciągu 48 godzin od przyjęcia wszystkim uczesnikom badania wykonano testy na obecność koronawirusa oraz inne badania laboratoryjne, w tym pomiar poziomu kortyzolu we krwi. Średni poziom kortyzolu u pacjentów z potwierdzoną infekcją COVID-19 okazał się istotnie wyższy niż u osób, u których nie wykazano infekcji (wynosząc odpowiednio 619 nanomoli na litr oraz 519 nmol/l). Dla porównania, „normalny” poziom kortyzolu u zdrowych odprężonych osób powinien wynosić od 100 do 200 nmol/l, a we śnie spadać do niskich wartości.
Tymczasem w grupie pacjentów z potwierdzoną infekcją koronawirusem stwierdzano poziom kortyzolu przekraczający nawet 3000 nmol/l, czyli trzykrotnie przekraczający stężenie tego hormonu u osób po poważnych operacjach, kiedy to kortyzol może osiągać wartość około 1000 nmol/l. Badacze obliczyli, że pacjenci z COVID-19 i poziomem kortyzolu poniżej 744 nmol/l żyli średnio 36 dni, podczas gdy chorzy z poziomem przekraczającym 744 nmol/l – średnio 15 dni. Autorzy badania uważają, że pomiar stężenia kortyzolu we krwi może stać się jednym z prostych wskaźników, który, stosowany łącznie z pomiarami saturacji (czyli wysycenia krwi tlenem), może pomóc w identyfikacji chorych na COVID-19 wymagających natychmiastowego przyjęcia do szpitala.
„Dysponowanie takim wczesnym wskaźnikiem, umożliwiającym ocenę, u którego z pacjentów może dojść do szybszego pogorszenia stanu zdrowia, pomoże lekarzom zapewnić najlepszą pomoc medyczną tak szybko, jak to tylko możliwe” – podkreśla prof. Dhillo.
Źródło: niezalezna.pl