Prof. Szczylik alarmuje: możliwości leczenia raka nerki w Polsce bez zmian od kilkunastu lat

W leczeniu raka nerkowokomórkowego Polska pozostaje daleko w tyle za najlepszymi. Stan ten nie zmieni się, dopóki nie zapewni się dostępu do nowoczesnych terapii dla polskich pacjentów.

W wywiadzie dla portalu Rynek Zdrowia prof. Cezary Szczylik, kierownik Oddziału Onkologii Klinicznej Europejskiego Centrum Zdrowia w Otwocku, mówi: „10-15 proc. pacjentów [z rakiem nerki – przyp. red.] ma chorobę nieoperacyjną. I tu zaczyna się problem, ponieważ w Polsce chorzy, którzy nie zostali poddani nefrektomii, nie mają w zasadzie szans na skuteczną terapię. W badaniach udowodniono, że odnoszą oni korzyść z leczenia systemowego choroby rozsianej, ale w naszym kraju nie jest to możliwe, co jest zresztą niezgodne z konstytucją”.

W przypadku możliwoście terapeutycznych dla pacjentów z nieoperacyjnem rakiem nerki dzieli nas od USA i Europy Zachodniej prawdziwa przepaść. „Tam podstawą leczenia, i to już od pierwszej linii, jest immunoterapia, lub – co najważniejsze – immunoterapia skojarzona z inhibitorami kinaz tyrozynowych. W Polsce pozostajemy, jeśli chodzi o możliwości leczenia, na poziomie roku 2007. Nie możemy nawet zaoferować chorym trzeciej linii terapii – mamy tylko pierwszą i drugą. Za tymi najlepszymi zostaliśmy zatem daleko w tyle – o jakieś kilkanaście lat – a jeśli chodzi o liczbę chorych, którym możemy przedłużyć życie, jest ona w Polsce o ok. 50% mniejsza niż w USA czy krajach zachodnioeuropejskich” – alarmuje specjalista.

Największą bolączką w terapiach raka nerki w Polsce jest ograniczony dostęp do immunoterapii: „W innym krajach szerokim kręgiem weszły metody immunoterapii, zarówno stosowanej w monoterapii, jak i w skojarzeniu z innymi lekami. Tymczasem my podajemy w pierwszej linii sunitynib i pazopanib, oba z czasem wolnym od progresji wynoszącym ok. 11 miesięcy. W drugiej linii także podajemy dwa leki. Po kilku miesiącach chorzy progresują, a my nie mamy im już nic do zaoferowania. Na Zachodzie pacjenci mogą liczyć nie tylko na trzecią, ale także na czwartą i piątą linię terapii, przy czym każda z nich daje wydłużenie czasu przeżycia” – ubolewa prof. Szczylik, zaznaczając, że lekarz onkolog powinien mieć do dyspozycji pełne spektrum leków, w zależności od rodzaju raka nerki i rokowania. Tymczasem polska służba zdrowia nie ma praktycznie nic do zaoferowania pacjentom o pośredninm i złym rokowaniu.

Na jakie leki czekają polscy pacjenci? Chodzi o cała grupę immunoterapeutyków hamujących na receptory PD-1, PD-L1, CDL-4: ipilimumab, niwolumab, pembrolizumab, atezolizumab, durvalumab. Poza dużym wyborem tych cząstek, gwarantującym leczenie spersonalizowane, istnieje także możliwość łączenia ich w terapii  lub dodawania inhibitorów kinaz tyrozynowych. „Taką terapię powinno się stosować już w pierwszej linii leczenia, ponieważ daje to największą szansę na wydłużenie życia chorych, a następnie w liniach kolejnych. I tak się dzieje – naturalnie w tych krajach, w których te leki są dostępne. W Polsce – nie” – podsumowuje prof. Cezary Szczylik.

Źródło: rynekzdrowia.pl; Zdjęcia: denisismagilov – stock.adobe.com